sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 1


Candice
Podeszłam do rodziców z walizką na kółkach w jednej oraz z gitarą w drugiej ręce i plecakiem na plecach.
- Wyjeżdżam – oznajmiłam z poważną miną.
Mama popatrzyła na mnie. Na jej twarzy malowała się mieszanka zdziwienia i oburzenia.
- Jak to wyjeżdżasz? Bez naszej zgody? – odparła. – Jesteś jeszcze niepełnoletnia!
- Wczoraj skończyłam osiemnaście lat. – odpowiedziałam spokojnie. – Jak zwykle musieliście zapomnieć! – drugie zdanie wykrzyczałam mamie prosto w twarz.
Nie zauważyłam żadnej reakcji ze strony taty, który jak zwykle wolał skryć się w cieniu żony.  Mama też stała otępiała, więc kontynuowałam dalej:
- Nigdy nie pamiętacie o moich urodzinach, kieszonkowe dajecie jak wam łaskawie o tym przypomnę, w ogóle o mnie nie zabiegacie. Od jedenastu lat macie mnie W DUPIE! – to była prawda. Odkąd zaczęłam chodzić do szkoły prawie w ogóle się mną nie zajmowali. Sama musiałam o wszystko prosić: „Mamo, chodźmy do sklepu po nowe sandałki!”, „Tato, pomożesz w zadaniu z matmy?”. Jak urodził się brat, miałam wtedy pięć lat, od czasu do czasu zaproponowali wyjście do kina lub przeczytanie nowej książki. Nie mam pojęcia, czemu to się zmieniło. – Jadę do Londynu. Nie dzwońcie, nie szukajcie mnie, już tu nie wrócę.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi i odeszłam na odległość około sześćdziesięciu metrów. Jeszcze raz popatrzyłam na rodzinny dom. Nawet nie wybiegli na zewnątrz. Myślałam, że… Ech. Ze łzami w oczach skierowałam się w stronę dworca kolejowego.

Harry
Louis właśnie skończył nagrywać swój cover do piosenki „Look after you”. Jego głos był taki uroczy. Słuchając wykonania tej piosenki leżałem na miękkiej chmurce oblany karmelem.
- Jak wyszło? -zapytał Louis.
- Jak zwykle było genialnie! - odpowiedziałem, wyprzedzając Zayna siedzącego na kanapie z tyłu razem z innymi, który już otwierał usta.
- Dajcie mi posłuchać - to mówiąc, usiadł obok mnie i włączył nagranie. Podczas słuchania refrenu zaczął ziewać i przeciągać się. Jedna ręka prawie dotknęła mojego ramienia. Spojrzałem ukradkiem na Louisa. Nie zdawał sobie z tego sprawy, nawet na mnie nie patrzył. Powoli zaczął łączyć ręce do góry i szybko spuścił je na dół, przestawając ziewać. Piosenka się skończyła.
- Tak, jest dobrze - stwierdził i wstał z krzesła, pozostali członkowie zespołu też się podnieśli z kanapy.
- Harry, idziesz? - zapytał Louis.
- C-co? - w tej chwili uświadomiłem sobie, że podczas gdy oni już zdążyli ubrać kurtki, ja wciąż siedziałem na swoim miejscu i bezmyślnie wgapiałem się w sprzęt do nagrywania. - T-tak. - wstałem i poszedłem w stronę wieszaka. Louis zaczął się śmiać i omal nie przewrócił Zayna.
- Zabawnie wyglądasz, jak myślisz - Louis starał się wytłumaczyć powód, dla którego zaczął się śmiać. Cudem mu się to udało, bo ciągle nie mógł się opanować.
- I tak późno to sobie uświadomiłeś, ha ha ha! - zareagowałem poważnie, jednak nie wytrzymałe długo. Śmiech Louisa sprawiał, że ja też wybuchałem.
___________________________________________________________________________________
Hej, oto pierwszy rozdział. Pewnie się domyślacie, że będzie to opowiadanie o Larrym. Niedługo pojawi się drugi rozdział.